Kronika

Seminarium Hakko Den Shin Ryu Ju Jutsu z Soke Antoni Garcia Szczecin 24-26/11/2006

W dniach 24-26 listopada 2006 r. po raz kolejny mieliśmy możliwość spotkać się na macie i potrenować hakko. Na staż do Szczecina przebyły dobrze znane nam ekipy z Gdyni i Łodzi, nie zabrakło jednak także nowych twarzy(pozdrowienia dla Częstochowy, sekcji Aikido i policjantów:D).

Treningi odbywały się w hali S.P.74(piątek, sobota) i wyjątkowo w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2(niedziela) z powodu wyborów prezydenckich. Niestety także osoby zakwaterowane w schronisku musiały przenieść się do innego schroniska (ach.. ta przeklęta demokracja).

Przez trzy dni intensywnego treningu sensei Antonio Gracia powtórzył z nami techniki shodanu, z jo i wariacje tekagami. Szczególną uwagę zwracano na detale. Wszyscy dowiedzieli się także jakie zmiany zaszły w nazwach technik po ,,reformie”.
Szczególnie uważnie Sensei przypatrywał się Wojtkowi, który przechodził egzamin na Shodan. Dzięki swoim wysiłkom trzeciego dnia treningów odebrał On dyplom upoważniający do noszenia czarnego pasa. GRATULACJE!!!

Następny staż już w kwietniu, tym razem w Gdyni.
Do zobaczenia! Magda

Letni obóz Ju Jutsu Sulejów 03-13/07/2006

Sulejów 2006

Nasza długo oczekiwana wyprawa rozpoczęła się 3-ego lipca w roku pańskim 2006 ? Po kilku godzinach mordęgi w pociągach PKP dotarliśmy do celu – ODK SW Sulejów. Ośrodek 1 klasa: basen, korty tenisowe, boiska… Po standardowych czynnościach (czyt. zapoznanie, zakwaterowanie, ustalenie pewnych reguł itp.) udaliśmy się na kolacje. Od następnego ranka się zaczęło….
Pierwsze 3 dni wyglądały podobnie: pobudka / trening / śniadanie / trening / obiad / trening / kolacja / wolne :D.
Rankami ćwiczyliśmy z jo i bokenem pod okiem senseia Marka Pantkowskiego lub biegaliśmy z senseiem Przemkiem Burzyńskim.

Treningi w czasie dnia były działką shihana Dariusza Otockiego i sensia Marka. Mieliśmy okazje ćwiczyć Katori Shinto Ryu, Hakko i Nippon Ju Jitsu. Większość technik stanowiła dla nas nowość. Dzięki temu na parkiecie wszyscy się koncentrowali, intensywnie ćwiczyli – nie było gadania :). Jednakże juz po 3 dniach treningi na hali zaczęły się skracać…

Okazało się, że nasi opiekunowie to ludzie z ogromną wyobraźnią i specyficznym poczuciem humoru. Konsekwencją tego były: treningi o 2 w nocy(!), marsz ubezpieczony (chowanie się po krzakach, zaroślach itp.), treningi w basenie, taplanie się w błocie, robienie padów w rzece, transportowanie „rannych osób”, szukanie współuczestników w lesie itp.
Uwaga! Osobą, które jadą w przyszłym roku radzę mieć porządek w pokoju jeśli nie chcecie:
a) pakować cały swój dobytek w 3 min
b) maszerować z bagażami( i suszarką :D) przez teren całego ośrodka
c) mieć 5 min na posprzątanie i ułożenie wszystkich ciuszków w kostkę:)

Jak widać na nudę nie można było narzekać! Organizatorzy postarali się o to, żeby czasu wolnego nie było więcej niż to konieczne. Dzięki temu w krótkim czasie zrobiliśmy bardzo dużo(to moja prywatna opinia). Podsumowaniem naszych wysiłków był pokaz dla kolonistów. Grupa wypadła naprawdę dobrze!

Kończąc moją pozbawioną jakiegokolwiek ładu wypowiedź chciałabym podziękować organizatorom za ten wspaniały czas, a reszcie uczestników za atmosferę jaką tworzyli! Więcej takich obozów.

Do zobaczenia za rok. Pozdrawiam Magda:)”


Obóz Ju Jutsu

Dnia 03.07.2006r o godz. 7:48 wyjechaliśmy z sensei Gosią ze Szczecina. Na stacji Szczecin-Dąbie do pociągu wsiadł sensei Przemek ze swoją kadrą. Do naszego przedziału wsiadła Madzia. Droga trwała 10 godzin. Podróż była bardzo senna, spokojna i nudna. Wieczorem dojechaliśmy do Sulejowa. Wszystkim strasznie się podobało na miejscu a zwłaszcza to, że jest basen i siłownia. Najbardziej z dziewczynami cieszyłyśmy się, że w pokoju jest telewizor, żelazko, deska do prasowania i suszarka.
Wieczorem poszłyśmy szybko spać bo rano trzeba było wstać o 7:20 na trening. Treningi były męczące. Najczęściej dzień wyglądał tak: trening, śniadanie, trening, obiad, trening, kolacja i czas wolny. Czasem zamiast rannego treningu było bieganie.
Dni bardzo szybko leciały. Najbardziej wszystkim podobała się zabawa „Tygrys” polegała ona na tym, że podczas drogi w lesie nad rzeczkę, gdy sensei Marek krzyknął „tygrys” to wszyscy musieli się schować, tak żeby sensei Cię nie zauważył, jeżeli sensei kogoś zauważył to cała grupa musiała zrobić 10 pompek. Najlepsze było jak ustawiliśmy się przy brzegu i nagle sensei Marek krzyknął „tygrys” wszyscy wbiegli do wody w ciuchach. A później cali mokrzy uczyliśmy się wiązać sznur.

Przez pół obozu senseie wspominali czasy jak treningi były w nocy. I pewnej nocy o 2 w nocy wpadł do naszego pokoju sensei Przemek i zaczął nas budzić. A tej samej nocy co był trening poszliśmy spać o 24:00 bo było ognisko.

Senseie dość długo prosili wszystkich, żeby w pokojach był porządek. Pewnego dnia sprawdzili pokoje, oczywiście my (dziewczyny) miałyśmy największy bałagan. Senseie się troszkę zdenerwowali i kazali nam spakować się w 5 min. później z walizkami poszliśmy do recepcji i z powrotem do ośrodka, a że sensei Darek miał nasze klucze do pokoju to porozwalał nam pościel, papierki (to był „pilot”-przyp. Sensei Przemek). Na posprzątanie mieliśmy 2 minuty.

Weekend był dość luźny, ponieważ szkoła była zamknięta i trening był rano i wieczorem. W sobotę zwiedzaliśmy niemiecki bunkier kolejowy, ruiny zamku, niebieskie źródła. Wieczorem był trening w basenie, było świetnie, nawet mieliśmy widownię.
W niedzielę pojechaliśmy pożeglować. Strasznie mi się podobało, później musieliśmy wrócić rowerami. Po obiedzie szliśmy w spodniach i pasie od kimona nad rzeczką, po drodze bawiliśmy się w „tygrysa” i było tak, że dwie osoby z grupy miały zwichnięte, a potem złamane nogi i musieliśmy je usztywnić. Sensei Darek dotknął rannych ręką i już było dobrze J. I znów zaczął się „tygrys”. W rzece zrobiliśmy pady, kopnięcia i uderzenia – oczywiście w spodniach i pasie. Wszyscy mieli tak brudne spodnie, że nawet w pralce się nie wyprały. Sensei powiedział, że znowu będzie nocny trening, więc ja zaczęłam swoje mokre spodne prasować żelazkiem. Nagle wpadł do pokoju Sensei Przemek i miałyśmy 3 min. na położenie się spać. Oczywiście treningu nie było.

Na drugi dzień okazało się, że mamy pokazy dla kolonistów. Ostatni dzień był dołujący. Ja i Dominika nie chciałyśmy wyjeżdżać. Strasznie nam się podobało. Wieczorem wszystkie się pakowałyśmy. Oczywiście treningi były. A rano obudzili nas o 6:00.

Obóz był świetny, mimo tego że trochę na początku narzekałam, strasznie mi się podobało. W następnym roku muszę jechać na obóz, wszystkich ćwiczących Hakko Den Shin Ryu Ju Jutsu zapraszam, bo warto !!!

Natalia Kowalska”

Koniec sezonu 05/06 Szczecin 23/06/2006

„Dnia 23 czerwca miał miejsce nasz ostatni trening w tym roku szkolnym. Równo o 18:30 zebraliśmy się wspólnie z naszymi rodzicami, rodzeństwem i znajomymi aby potrenować hakko i pokazać czego nauczyliśmy się w ostatnim roku.

Trening rozpoczął się krótką rozgrzewką prowadzoną przez Przemka. Następnie każdy z nas pokazywał kilka ulubionych technik. Młodsze pasy skupiły się na shodanie. Starsi stopniem próbowali kombinacji z tambo. Przemek sam ( gdyż reszta naszej starszyzny przeszła na jednodniową emeryturę :D). wykonał formy kata. Po udanych pokazach przeszliśmy do luźniejszej części- zawody:).

Dzięki przyjaznej atmosferze zajęcia minęły szybko. Mam nadzieję, że wszyscy zobaczymy się we wrześniu na macie! Pozdrawiam Magda:)”

Staż Hakko Den Shin Ryu Ju Jutsu Łódź 31 marzec, 1-2 kwiecień 2006

„Dzięki shihanowi Darkowi Otockiemu po raz kolejny w Łodzi odbyło się seminarium Hakko Den Shin Ryu. A gościem honorowym był Soke Antonio Garcia. Już w pierwszy dzień seminarium zjawiła się liczna grupa chcąca doskonalić swoje umiejętności. Seminarium rozpoczęliśmy od przypomnienia podstawowych technik (SHODAN), a przede wszystkim kolejnych szczegółów z nimi związanych. Kolejny dzień, sobota. Tym razem 4 godziny treningu pozwoliły na przyswojenie sobie podstawowych technik oraz różnych dźwigni z zakresu (NIDAN). Soke Garcia cały czas kontrolował uczestników i poprawiał ewentualne błędy, powtarzając tym samym, aby zwracać uwagę na szczegóły (własną postawę względem Uke, stabilność, ciągłą kontrolę Uke poprzez uciski i dźwignie). Ostatniego dnia seminarium początkujący mieli przyjemność ćwiczyć ze starszymi stopniem, co zaowocowało zdobyciem nowej wiedzy na temat kolejnych technik i sposobu ich wykonania. Każdy miał okazję nauczyć się czegoś nowego, doszkolić się w tym, co już umie, a przede wszystkim każdy spędził miło czas w atmosferze przyjaźni i ducha budo. Czekamy na kolejne seminarium!!! See Ya. P.S., ale narzeźbiłem hehe Wasz „Wujek” WOJTEK.”