Kronika

Staż z Soke Antonio Garcia, Gdynia 26-28 listopada 2004

Seminarium YAMAUE AIKI JUTSU, Łódź 20-21 listopada 2004

Seminarium YAMAUE AIKI JUTSU
Łódź 20-21/XI/2004

„…Kolejny staż (Łódź) i kolejny wyjazd, tym razem w dwu osobowym składzie ( Buzol i Ja ) – Zatankowaliśmy do pełna i z lekkim opóźnieniem wyjechaliśmy ze Szczecina około godz. 18:30.
I od tego momentu można powiedzieć:…zaczęła się nasza przygoda…hehe… Wbrew opinii meteorologów mieliśmy piękną pogodę (droga suchutka…zero śniegu…jakieś czary czy co?). Lekkie problemy pojawiły się na trasie Konin – Łódź gdzie musieliśmy zwolnić, ponieważ jezdnia była troszkę oblodzona. Szczęśliwie dojechaliśmy do miasta TUREK, gdzie spotkaliśmy się z niesamowitą życzliwością tutejszej ludności. Zostaliśmy przywitani: „…Dobry wieczór panie kierowco…” Następnie zaproponowano nam krótką pogawędkę w troszkę większym pojeździe: „…Proszę włączyć awaryjne światełka… i z dokumentami zapraszam do samochodu…” Po czym wskazano nam prawidłowy kierunek na Łódź…hihi. Dalej nie będę opisywał (wiadomo, o co chodzi…). Szczęśliwie dotarliśmy do Łodzi. W Łodzi zostaliśmy ugoszczeni przez Mariolkę i jej rodziców w ciepłym domku… Brak słów, po prostu byliśmy w raju, ciepła herbatka, śniadanko, obiadek i jeszcze wiele innych udogodnień. (DZIĘKUJEMY!!!) Życzę każdemu żeby na swojej drodze spotkał Tak Niesamowitych Ludzi. Sobota – pierwszy trening. Wyspani z dużymi zapasami energii udaliśmy się do dojo. I zaczęło się. Prof. Yamaue mile nas zaskoczył swoim entuzjazmem jak i repertuarem technik. Niesamowicie szybkie uderzenia i kopnięcia wykonywane przez profesora wprawiły nas w osłupienie. Niedziela – z lekkim opóźnieniem dotarliśmy na trening. Prof. Yamaue pokazał kilka technik uwalniania się z różnego rodzaju chwytów, a na koniec stażu jak leczyć różne schorzenia przy pomocy Shiatsu. Jednym słowem, mimo wcześniejszych obaw, co do przebiegu całego stażu wyjechaliśmy z Łodzi (podekscytowani i dumni), że mogliśmy ćwiczyć pod okiem takiego specjalisty! W niedziele około godz. 18 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Szczecina. Nie będę opisywał, co się wydarzyło, ale powiem krótko: w TURKU uważajcie na „STOP’y” a w POZNANIU na „czerwone światła” (reszty możecie się domyślić..) Około godziny 1 nad ranem dotarliśmy do Szczecina. Z miejsca chciałbym podziękować Buzolkowi za to, że pilnował mnie żebym nie „prześwirował” na trasie, (tenks). Chociaż przymykał oko na niektóre rzeczy hihi.
BYŁO SUPER!!! Mam nadzieje, że będzie więcej takich staży! Do zobaczenia na macie (wasz kochany kierowca czarodziej).

TAIKAI Hasselt, 29-31 października 2004

TAIKAI
Hasselt 29-31 października 2004

„Rok 2004 i kolejne Taikai. Przygotowania do wyjazdu i zbieranie chętnych na wyjazd jak zwykle rozpoczęły się wcześniej. Chętnych, (co się rzadko zdarza) było bardzo dużo, czego wynikiem było zorganizowanie dwóch samochodów. Krótka charakterystyka składów: Skład nr 1 – High Level Przemysław B. (driver), „Ostry”, ”Wąski” i dwóch „młodych gniewnych” (Tomek A. i Tomek S.) drugim spodkiem poruszała się: Gosia (driver) wraz ze świtą: Asia, Jacek, Buzol i Ja. Podróż w jedną i drugą stronę odbyła się bez większych komplikacji. Przekraczanie prędkości, podwójne ciągłe, cofanie na autostradzie, wychodzenie z samochodu podczas postoju w korku po „napój energetyzujący” (normalka)…i takie tam inne … – nigdy w życiu !!!
Po dotarciu na miejsce, każdy przygotował sobie legowisko na tatami w Dojo. Po dłuższej chwili pojawiła się silna ekipa z Łodzi (9 osób). Codziennie chmielowe kanapki wraz z niesamowitymi dowcipami o zajączkach (i tu wielki RESPECT dla „Lewego” from Łódź…kto wie niech się śmieje…). Piątek – trening technik policyjnych – część osób postanowiła zaoszczędzić siły i nie brała w nim udziału :P. Pokaz swoich możliwości zaprezentowali: sensei Darek Otocki i sensei Marek Pantkowski from POLAND oraz sensei LaMonica from USA. Nie będę się rozwodził, tylko krótko powiem: „….POLSKA GÓRĄ…” Sensei Otocki pokazał wszystkim Belgom jak tak naprawdę powinno się ćwiczyć i co to jest prawdziwy trening. Techniki policyjne pokazywane przez sensei Otockiego pozwalały w krótkim czasie nauczyć belga języka polskiego (z bólu to można zrozumieć nawet polecenie wymówione po japońsku…). Po treningu – wieczorek integracyjny i następnego dnia znów na trening.
Przez sobotę i niedziele trenowaliśmy podzieleni „starym systemem” wg stopni. Trzeba też wspomnieć, że nasza koleżanka Gosia zdała egzamin na Shodan ( gratulacje!!! ) Teraz czekamy na kolejne Taikai i inne seminaria JU JUTSU. Pozdrawiam i do zobaczenia na macie ( wasz Sanczes Czarodziej i Miszczu w jednym)”

Kołobrzeg 2004 z Soke Antonio Garcia

LETNIA SZKOŁA AIKIDO
Kołobrzeg 26.07-05.08 2004 z Soke Antonio Garcia.

„Korzystając z okazji, że Soke Antonio Garcia został zaproszony przez Jacka Wysockiego na „Letnią Akademie Aikido” do Kołobrzegu, spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy na północ. Na miejscu wszyscy zostali rozlokowani w pokojach adekwatnie do wcześniej wpłaconej kwoty (z łazienką lub bez). No i zaczęło się. Podział obowiązków miedzy mistrzami, połowa maty zabrała się za Hakko reszta wraz z Silvano Rovigatti za GO JU JUTSU, potem zmiana. Oczywiście jako że Hakko prezentowane przez Soke Antonio podczas ogólnodostępnego treningu nam nie wystarczało, zorganizowaliśmy sobie dodatkowe treningi, tylko dla ludzi ćwiczących Hakko. Kolejne dni wyglądały mniej więcej tak: Śniadanko – Ogólny trening dla wszystkich – Obiad – Trening Hakko – Kolacja – Trening Hakko …”hmmm trudno powiedzieć co było potem :)”…Po przespanej nocy (2h snu – byli lepsi ) znowu śniadanko i ……..dalej wiadomo. Na treningach Soke Garcia jak zwykle trzymał dyscyplinę „…no talking…practice…” Oprócz dopracowywania technik Sokei postarał się o to abyśmy prawidłowo wykonywali „seiza”, zwrócił uwagę na prawidłowe ułożenie nóg, tułowia podczas ceremonii. Jako, że musiał wcześniej wyjechać, high level Przemysław B. zadbał o naszą kondycje i do końca ćwiczyliśmy pod jego okiem. Zawarliśmy nowe znajomości, poznaliśmy nowe techniki, korzystaliśmy ze słonecznej pogody i wylegiwaliśmy się na plaży. Już wkrótce taikai i kolejne zmagania. Do zobaczenia na macie. Wojtek M.”